'

Sixty-seven

Dzisiaj naprawdę szybka notka, bo mój komputer non-stop się wyłącza i doprowadza mnie do szału ;)

Miałam pisać o tym, dlaczego używam maści cynkowej. Jak pamiętacie (znaczy, kto przeczytał ;p), przechodzę teraz "kurację" spirytusem salicylowym, mianowicie przecieram nasączonym wacikiem swoją cerę rano i wieczorem. Przede wszystkim ma działanie bakteriobójcze, odkaża dogłębnie pory, przeciwdziała robieniu się wągrów i "zabija" trądzik - no masa tych cudów i niewidów. Potem przez przypadek, znalazłam na jakiejś stronie coś co się nazywa pasta cynkowa z kwasem salicylowym. Przypomniałam sobie wtedy, że mam w domu maść cynkową (taką za 2 złote w okrągłym, białym pudełeczku). Porównałam działania i składy i pomyślałam, że czemu by nie spróbować. Dlatego codziennie od mniej więcej 7/8 dni odkażam najpierw twarz salicylowym, a potem nakładam na kłopotliwe miejsca maść cynkową. I tak sobie siedzę w tym, dopóki nie muszę gdzieś wyjść ;) Wiem, że to trochę inwazyjny sposób, ale powiem wam szczerze, że od około pół roku zmagam się z drobnymi krostkami na czole i prawym policzku. Nie są to ani pryszcze, ani żadne prosaki, kaszaki. Są one naprawdę drobniutkie i widoczne tylko pod światło, wyczuwalna kaszka pod opuszkami palców. Na policzku występuje też w tej okolicy czerwone przebarwienie. Od soboty widzę wyraźną poprawę. Brak przebarwień, krostek na policzku, od czasu do czasu wyskoczy mi pojedynczy pryszcz, który schodzi na drugi dzień, czoło o wiele gładsze i już mnie nie swędzi, jak to miało miejsce kilka miesięcy temu. Na razie nie zamierzam jeszcze zaprzestawać tej "pielęgnacji". Jeśli przez marzec mi to nie minie, chyba czas do dermatologa...
Dodam jeszcze, że w okresie dojrzewania miałam coś takiego na czole - pojawiało się zawsze w maju i swędziało. Podejrzewałam, że to alergia na coś. Zdziwiłam się, gdy przyszło mi to w okolicach października i to w zeszłym roku. Jako nastolatka nie miałam problemów z cerą, teraz jestem stara i się zaczęło xD


Czy któraś z Was borykała się z takim problemem? Alergią, drobnymi, niewidocznymi krostkami?

Pozdrawiam, Floo.

P.S. Jakby ktoś był ciekawy jak to wygląda, zdjęcie czoła mogę wysłać na maila ;p

5 komentarzy:

  1. a próbowałaś może żyworódki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeczytałam właściwości tej rośliny, myślę że to dobry pomysł. Dzięki ;)

      Usuń
  2. A ja szczerze odradzam przecieranie twarzy spirytusem. Początkowo wydaje się, że efekt jest super, ale skóra się bardzo przesusza i jak tylko go odstawisz, to zacznie produkować sebum ze zdwojoną siłę, więc będzie się przetłuszczać i zapychać jeszcze bardziej niż wcześniej. Serio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, nie potraktowałabym twarzy spirytusem.... Może idź do dermatologa?
      Hehe i wcale nie jesteś stara :)

      Usuń
  3. Hm, używam go tylko i wyłącznie wg wskazań na buteleczce. Poza tym, jak pisałam w poprzednim poście - wg mnie, wszystko zależy od danego organizmu (jego reakcję na środki chemiczne). No, nie narzekam. Oczywiście nie zapominam o kremach nawilżających, bo wiem, że obie substancje są głęboko wysuszające!!!
    P.S. choruję przewlekle na keratolizę dziobatą (powraca przy źle dobranym obuwiu/skarpetkach/złych warunkach atmosferycznych). Męcząca choroba, śmierdzące stopy, brzydki ich wygląd i żadne antidrale/peelingi/kremy nie pomagały. Sezonowo pozbywam się choroby właśnie dzięki salicylowemu ;) Wtedy stopy wyglądają na całkowicie zdrowe! Chociaż rzeczywiście, ciągle muszę uważać na to, jakie buty noszę...

    OdpowiedzUsuń

Kochani, serdecznie dziękuję Wam za odwiedziny! Każdy Wasz komentarz jest dla mnie bardzo ważny!

UWAGA: Na komentarze będę odpowiadała wyłącznie tutaj, chyba że ich autor poprosi mnie o odpowiedź w innym miejscu. Dziękuję :)