'

Eight.

Byłam dziś u dentystki, coś mi tam zrobiła, sama nie wiem, czy tak miało być - przecież przyszłam z czymś zupełnie innym. Ale co tam, na bogato! (chociaż kasy nie ma).
Już w sobotę wyjazd do Sarbinowa. Nie mogę się doczekać!
A wcześniej piękny wieczór z gwiazdami, z czwartku na sobotę - ja zapraszam.

Ale uwaga - jestem wampirem energetycznym!


A to piosenka na dziś (Olimpiada w Atenach, 2004):

Seven.

Nie pisałam, bo sobie cierpię. Tak po cichu. Szepty podpowiadają, żebym szła do lekarza. Ja sama tego pragę. Dopiero drugi raz w życiu. Martwy ząb daje się we znaki, boję się, że to może być zapalenie okostnej. Obym była w błędzie! Miejmy nadzieję, że to tylko jakieś niegroźne bakterie na dziąśle, czy cośtam co samo przejdzie.
Boli mnie.
Boli mnie, że się nie odezwał. Wiem tylko, że wyjechał. Nic więc z tego nie będzie. Powoli próbuję o nim zapomnieć.
Zafascynowana UK znowu. To już choroba.
Boli mnie.
Nie chcę umierać, nie chcę cierpieć. Jak ja pojadę na wakacje tak cierpiąc? Jak ja pojadę na wakacje nie żyjąc?

Zmiana tematu.  Nie, nie potrafię dziś myśleć o czymś innym. Boli mnie.

W następnym odcinku mój pokój i rzeczy, które w nim uwielbiam.

Six.

Gorący temat - wakacje!
Jeśli mam zacząć od początku, to  połowę lipca przepracowałam, a połowę przechlałam.
W połowie tegoż miesiąca byłam na weselu, z moim niedoszłym ex. Pokazałabym moją kieckę i buty z ALDO (za 250zł!), ale nie mam zdjęć (na razie. Będzie up date).
Natomiast potem przyszedł czas na Międzyzdroje - miasto gwiazd! Tam poznałam mojego niedoszłego przyszłego i tam żyło mi się najlepiej. Chyba.
Proszę bardzo, posiadam dokumentację:

Skład ekipy: Jacek, Krzysiek, Tomasz, Agata i ja.
 Piękna (brudna) plaża, przyjaciele, zachód słońca, Dechy pod Molo, molo samo w sobie, kręcone lody, kino 7D, Tori Amos, Florence Welch, Pidżama Porno, Myslovitz, masaż Kingi Rusin, Tomasz Stockinger (hahaha), promenada, pizza 50cm, zapiekanka 50cm, różne rzeczy ileśtam cm, Wisełka i rzemyki, Netto, Dżin, BOSMAN (niepodważalna marka), wschód słońca, Aguś!, bez łazienki, niezapomniane chwile. Coś pięknego dla każdego - gorące kolby kuk-ry-dzy!

Aaaa następny kroi się babski wypad nad morze, premiera już 23. sierpnia.
A jutro impreza u Piotra, kolegi z pracy, czyż to nie cudowne?

Przy okazji chciałabym bardzo podziękować za wspaniały porobotni wypad "na bogato!" Agacie mojej przeukochanej S. :* Tak podchmielać mogłabym się non-stop. Deszcz, słońce, tęcza, wiadukt, schody, dżinsowa kurtka, parasolka i Mal!

Czas na serial.  Polecam serdecznie White Collar (przystojny aktor w roli pierwszoplanowej!)

Five.

Dżej-hoł, dżej-hoł, do pracy by się szło... (a w tle: "fajna bania!").
Za 10 minut mam autobus, ten pacan "miłość" znowu nie odpisał, a do tego wszystkiego kręci mi się w głowie.
Gdybym miała więcej czasu, pokazałabym, co dzisiaj mam na głowie. Agat zaraz zobaczy (oklaski!).
Obiecuję, że fryzura niebawem będzie w katalogach najlepszych salonów fryzjerskich!

To tak: praca do 19, blog, blog.
A w następnym odcinku dowiecie się, jak do tej pory spędziłam wakacje.
Tymczasem -  Florence na dziś: "Rabbit heart (Raise it up)".



Mój ulubiony teledysk Flo.
Hm, czasami żałuję, że pocałowaliśmy się w usta. O miłości, przyjdź.

Four.

 A propos, przez tą gorączkę cierpiałam takie katusze, że chyba schudłam. Obwód mojego uda wynosi 59cm, czyli najmniej od dwóch lat. Brzuch natomiast za żadne skarby nie chce się odchudzić, przez co wyglądam jak w ciąży (co na szczęście nie jest prawdą). To od piwa... Muszę być bardziej powściągliwa!


W ogóle, ludzie zawsze mówią - uważaj, co robisz. Uważaj na siebie. Uważaj. A ja uważam, że to oczywiste. Martwienie się na zapas nic nowego nie wnosi. Nie wychodzi także na dobre. Ja się kiedyś dużo martwiłam. Poza tym, byłam zakompleksioną nastolatką, jakich wiele. Dziś patrzę w przyszłość, nie troskam się i nie poddaję. Mam cele, do których będę dążyła. Martwiłam się o egzaminy. Zupełnie niepotrzebnie... Nie martw się, tylko się ucz! Kurwa, siadaj do nauki i nie marudź! Bierz się do roboty. A kiedy dopadnie Cię leń, nie poddawaj się. Popatrz w lustro. Kim jesteś? Nie, nie jakimś cholernym norkiem. Nie, nie pasztetem. Jesteś SOBĄ. Dąż do tego, co sobie wyznaczyłeś. Co sobie sam wyznaczyłeś, nie inni. Tak, szanuj starszych, ba - słuchaj się ich, ale nie dawaj sobie niczego wmówić. Jeśli Ty masz rację, to ją masz. Jeśli Ty wiesz, co chcesz robić w życiu - rób to! Jesteś osobą wolną, masz prawo, możesz sam podejmować decyzje. O ile jesteś dojrzały psychicznie i emocjonalnie. Nie krzywdź ludzi... Zbyt wielu ludzi skrzywdziłam i teraz żałuję. Nie kłóć się... staraj się znaleźć zawsze kompromis. Chyba, że chodzi, o coś na czym bardzo Ci zależy. A wreszcie - bądź sobą. Nie naruszaj własnego "ja" kosztem innych. Naruszać własne "ego" możesz tylko DLA innych z własnej dobrej woli... To moje zdanie, nie musicie się z nim liczyć. Choć właściwie, zawsze byłam pieprzoną, zadufaną w sobie egoistką. Dopiero teraz przejrzałam na oczy.
Naucz się kochać? To byłaby kosmik low.

">

Three.

Chodziło mi o jej oryginalność.

A swoją drogą, to miłość jest okropną chorobą. Co ma powiedzieć osoba, która może zakochać się w obu płciach? To straszne. Teoretycznie wtedy miłość jest na każdym kroku. Ale co to za brednie!?
Już czuję, że robią mi się odleżyny. Męczy mnie to bycie w domu, w tym samym miejscu od dwóch dni. Jutro do pracy - na szczęście.


Dobrze, że jest Florence. O:

">
Słyszycie ten dźwięk harfy? Balsam dla uszu. Piosenka na dziś to: "Dog days are over". Gorączka poszła się leczyć.

Two.

Zimny pot oblewa mi plecy. Jakieś dreszcze, a jutro muszę iść do pracy. Czy to jest mądre?
Jak tylko wyzdrowieję, to marsz na zakupy. Mam tu we Wrocławiu taki mój ulubiony Second Hand, w którym nie byłam już 2 miesiące. No i zafarbuję włosy. Podobno odcień 666 to najbardziej czerwony. Teraz mam 678, rubin, ale znudził mi się. Potrzebuję ożywienia, czy cośtam. To tak: zdrowie, praca, ciuszki, włosy. A to życie to jest taka kosa...

Piegi by mi się przydały. Mam drewniane oczy, jak to mawiał mój były. Piegi by to tego pasowały. Niby cośtam mi wyszło, ale nie widać na pierwszy rzut oka.
W ogóle mam taką przyjaciółkę. Strasznie ją lubię, i jest taka naturalna. Tęsknię za nią. Ale nie, bez przesady, nic do niej nie czuję... Ach, to nie mówiłam jeszcze, że... zresztą nieważne.
Boże jak to dobrze móc się wypisać sobie, poszperać sobie w umyśle, a nikt tego nie będzie krytykować!
Pieprzyć plotkarzy.

One.

Mama weszła do pokoju z flakonem pełnym lilii. Takich pomarańczowych, wysokich. Patrzą się na mnie jak jakieś paranormalne. Trochę im się więdnie. Najładniejsze przychodzą na świat w czerwcu. Tak w ogóle to lubię lilie. Czasami tak sobie myślę, że gdybym mieszkała w UK, to chciałabym mieć na imię Lilly. Florentine. Albo Florence, jak tamta. To podkreślałoby bliskość z tym, co dla mnie ważne. Nigdy nie myślałam, że flora, kwiatki tak mi się podobają. Przecież to tylko kupa siana. Ale byłoby tak kwietnie. Świetnie.
A moja przyjaciółka marzy o zrobieniu sobie tatuażu. I nawet wybrała motyw kwiatowy. Czyż to nie cudowne?

Ładny nie? Jeszcze w tym miejscu. Sama bym sobie takie coś wydziergała, ale matka wywaliłaby mnie z domu. Może kiedyś - jeszcze trochę i będę sobą.
O, i naszła mnie chęć na czarne paznokcie. Proszę bardzo, mówisz-masz.

Tak w ogóle to leżę sobie chora; nikt się mną nie przejmuje; jestem nieszczęśliwe zakochana; mam chłopaka, który mimo swoich 25 lat jest niewyobrażalnie dziecinny; kocham go, ale nienawidzę; tęsknię za morzem i miłością, którą stamtąd przywiozłam, na którą zapadłam i leżę teraz w łóżku.
Mam 20 lat, a w listopadzie stuknie mi 21. Kocham świat i jestem tak szalona, żeby bez powodu móc być szczęśliwa. Mam na imię Agnieszka, ale mówcie mi "Florka".