'

Twenty-five

Ostatnio bolał mnie kręgosłup.
Teraz mam na to sposób!

A co z resztą? Zorganizowałam się trochę i ogarnęłam. Obecnie szukam nowego płaszcza na zimę.
Mam jeszcze trochę zaległości z rosyjskiego, ale nadrobię.
No i muszę iść dzisiaj na zakupy, bo nazbierało mi się trochę rzeczy, których potrzebuję.
W sumie nie mam weny na pisanie dzisiaj; jestem wkurzona, bo dostałam wiadomość od dziewczyny G.(Bartka), żebym się od niego odwaliła raz na zawsze. Generalnie rzecz biorąc, insynuowała mi, że go zarywam... więc odpisałam jej, że nigdy-przenigdy tak nie pomyślałam i w rozmowach chodziło mi o niesamowitą twórczość tego chłopaka i jego humor, a nie odbicie go jej! Zostałam posądzona o najgorsze, a tak naprawdę z G. nie gadałam już jakiś czas, więc po prostu napisałam mu: "hej, odezwij się proszę to pogadamy, bo już troszkę się stęskniłam Bracie". Ja nie wiem... DWA lata gadałam przez gg z tym chłopakiem i zarówno ja, jak i on pisaliśmy do siebie w ten sposób, ale NIGDY nie było nam w głowie jakieś zarywanie do siebie... Żal mi tej dziewczyny, i niestety G. również, że z nią jest. Nie lubię czegoś takiego, wredoty ogólnej, spowodowanej brakiem wiedzy. Sokrates mówił - brak znajomości prawa/regulaminu nie zwalnia Cię od prawidłowego postępowania. Widzę, że niektórzy jeszcze muszą się wiele nauczyć...

Twenty-four

Zdradziłam moje kino i poszłam do innego. Ale to tylko ze względu na to, że my nie gramy "Wyjścia przez sklep z pamiątkami".
Ktoś już wcześniej wspominał mi o Banksy'm; ja szczerze mówiąc "spotkałam się" z nim po raz pierwszy. Mam mieszane uczucia po obejrzeniu filmu tegoż artysty. Na pewno zafascynowała mnie jego sztuka. Ogólnie zmieniłam zdanie co do street-artu. Ludzie, którzy się nim zajmują, wiedzą że stoją na granicy prawa, nic w tym nielegalnego jednak nie powinno być. Starają się upiększyć szare okolice, w których mieszkają smutni ludzie; w sposób niekonwencjonalny rozweselić obywateli. Nie chodzi im o żaden wandalizm, często w swoich pracach przekazują chęć walki o pokój na świecie, nieraz mocno zahaczają o politykę, a także łączą znane nam ikony popkultury z komicznymi elementami. Wg zwykłych ludzi szokują, wg innych po prostu wyrażają siebie.
Postać Thierry'ego aka Mr. Brainwash'a totalnie mnie zniesmaczyła. Z jednej strony podziwiam jego dążenie do celu i pasję, jaka w jego sercu istnieje, z drugiej jednak dostrzegam irytujący mnie przesadyzm. Może i jest człowiekiem wolnym i "takim jakim chce być", ale jest zbyt nachalny. Osobiście mi nie przeszkadza, ale widzę po samych reakcjach Banksy'ego, że ich przyjaźń nie była możliwa.
Jeśli nie lubisz dziwaków - nie polecam.
Jeśli nie lubisz filmów dokumentalnych - nie polecam.
Jeśli nie lubisz graffiti - nie polecam.
Jeśli nie masz pieniędzy - nie polecam.
Coś w tym jednak było. Jak dla mnie 6/10.

A Banksy? Tak, czy inaczej, od dziś mam do niego wielki respekt.





Mimo swojej szablonowości i identyczności niektóre z prac Mr. Brainwasha także przypadły mi do gustu:



Twenty-three

Dzisiaj katarowo. Pomyślałam, żeby dziś napisać o swoich "ulubionych" lekach, ale to takie chore!
Chociaż w sumie w okresie zachorowalności na przeziębienie i grypę, może być to nawet dobry pomysł. To tak: mój top 5 jeśli chodzi o leki! (Na wstępie pragnę zawiadomić, iż leki stosuję tylko przy bólach nie do wytrzymania, czyli kiedy próg bólu przekracza wszelkie normy. Wymienione medykamenty działają na mnie dobrze, dlatego je wymieniam; u innych jednak mogą wywoływać działania niepożądane. Każdy lek należy stosować z rozsądkiem [a przed użyciem należy przeczytać ulotkę dołączoną do opakowania, bądź skonsultować się z lekarzem, lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu, lub zdrowiu]). Oświadczam, także, że to nie jest reklama!

Numer 5.
Apap. Niemal od razu na mnie działa. Dobrze się sprawdza na bóle głowy, menstruacyjne, czy bóle zęba. Nie przytłumia.
Numer 4. 
Fervex. Wspaniale obniża mi gorączkę. Przy okazji świetnie smakuje.
Numer 3. 
Otrivin. Od dziecka stosuję go na katar. Wystarczy psiknąć i nos odblokowany!
Numer 2.
Naproxen (emo :).  Żel na bóle pochodzenia mięśniowego lub kostnego, stosuję go też kiedy się uderzę, albo mam jakieś rwanie w nodze czy ręce.
Numer 1.
Tantum verde. Jestem osobą, która bardzo często ma chore gardło. Próbowałam wielu takich leków, ale tantum verde w pastylkach najbardziej przypadł mi do gustu. Jest smaczny i od razu znieczula oraz odkaża. Nie każdy lubi to wrażenie "zdrętwienia" języka, ale ja już się przyzwyczaiłam.
Oto moja podręczna apteczka. Całe szczęście nie muszę do niej często sięgać.
Ale przede wszystkim w chorobie towarzyszą mi naturalne, niekonwencjonalne medykamenty. Na gardło tymianek, na zęby szałwia, przy ogólnym rozbiciu zawsze cytryna (przed chwilą wałkowałam jedną, żeby była po przekrojeniu bardziej soczysta - jak mawiał Pascaaal Bhodnickiii), czosnek, mleko z masłem i miód!
Nie dam się temu przeziębieniu!

A, to jeszcze nie wszystko. Dziś po raz pierwszy użyłam aplikatorów, które dostałam od koleżanki na urodziny. Powiem szczerze, że są świetne.


I co tam jeszcze... Znalazłam jakieś stare zdjęcia! Hit - anonim powieszony na drzwiach do kanciapy sprzątaczek w naszym kinie. Jakże prawdziwy!


Tym miłym akcentem [...] :)

Twenty-two

Brak czasu na myślenie. Ciągłe gnanie do przodu, a przecież to niszczy obraz otaczającego mnie świata.
Znów coś mnie bierze, bez przerwy kicham. Czy człowiek nie może po prostu przystopować? Ciągłe zobowiązania wobec innych, praca, pieniądze, rutyna. To wszystko jest takie męczące. Dlatego lubię po prostu usiąść w środku miasta na ławce i pogapić się na przechodzących ludzi. Odstresowuje mnie to. Bo oni muszą, a mi to wszystko wisi.

Ostatnio dosięgło mnie zafascynowanie głosem P. Roguckiego, lidera zespołu Coma i jak się okazuje aktora.
Dobry kawałek, pomimo ciągłej krytyki.





Usiąść i popatrzeć.

Twenty-one

Pytanie: "jak żyje mi się jako dwudziestojednolatka?" jest retoryczne. Żyje się tak, jak wcześniej; robię te same rzeczy. Jedyna różnica, którą zauważam, to to, że wydaje mi się, że wszystko już przeżyłam. Odczuwam jakieś nieokreślone spełnienie, chociaż wiem, że moje życie było do dupy.
O co więc chodzi?
Jakoś ostatnio łamie mnie w kościach, boli mnie gardło i mam problemy z oddychaniem. Jeśli w tym wieku mam już takie problemy, to co będzie za kilkadziesiąt lat?
Agat powiedziała mi, o swoim koledze, który mawiał: "Chcę umrzeć młodo, żeby się nie zestarzeć". Ja chcę się zestarzeć, żeby nie umrzeć młodo.

Wczoraj byłam w aquaparku. Chociaż na początku strasznie bałam się zjeżdżalni, potem z radością wchodziłam na ostatnie piętro żeby dać się ponieść grawitacji.
Wracając, spotkałam Zdzicha, który niegdyś pracował z nami w kinie. Tak, spędziliśmy kilka, jakże wspaniałych (bo wesołych) chwil... Pamiętam jak podniósł mnie i zaczął kręcić dookoła. Na nieszczęście miałam na sobie spódnicę, która w momencie wirowania popruła się w wiadomym miejscu. Sytuację podratował równie szalony Tomasz B., który skleił mi szew taśmą klejącą :) I było po problemie (oczywiście do czasu!).
No, to Zdzichu był tak miły, że podwiózł mnie pod dom i zaprosił na imprezę w tę sobotę. Wprawdzie nie zjawię się na niej, ale doceniam miły gest. Tęskno mi za nim było, w szczególności, że był ongiś najstarszym pracownikiem działów i mówiłam na niego per "dziadziuś". Poza tym studiował/studiuje jeszcze (?!) filologię niderlandzką, my precious!

A ładna pogoda panująca przez dwa listopadowe dni dziś, chyba bezpowrotnie zniknęła. Na tę okazję - mój wiersz, by oddać się melancholii dnia przyszłego.
"Złoty dzień"

W deszczowej porze, jesiennym płaszczem
poeta pisze, zakrywa ciało
Twarz opuchniętą, poranna zorza
kryje kapelusz, w tle, jakich mało

Słońce w zenicie zerka na zegar
stoi na baczność człowiek ponury
Zamiast wskazówek, cóż za pomyłka
widzi cyferki, Boże u góry...

W granacie niebo, deszcz groźnie chlapie
w czerń pociemnieje, za oknem burza
Jest dosyć wcześnie, wiatr drze chmurzyska
więc człowiek pisze, drzewami rusza

Robi się groźnie, wieczór zapada
jest coraz ciemniej, wichura wzrasta
latarnie gasną, deszcz nagle ustał
poecie smutno, wraca do miasta

I nocny pejzaż, wieś uciszoną
znów jednolity, huragan zostawił
Cichutko wokół, Bóg znowu w niebie
człowiek zasypia, dzień już ustawił.

 (2008r.)

Wiersz można czytać w dwojaki sposób; normalnie i po połowie dwóch strof od góry na dół (przykład:
W deszczowej porze, jesiennym płaszczem
poeta pisze, zakrywa ciało

Twarz opuchniętą, poranna zorza
kryje kapelusz, w tle, jakich mało

czytamy jak:
W deszczowej porze poeta pisze, 
jesiennym płaszczem zakrywa ciało
Twarz opuchniętą kryje kapelusz,
poranna zorza  w tle, jakich mało.

A na poprawę samopoczucia - prawdziwy złoty dzień.
 

Twenty

Urodziłam się 21 lat temu, gdy świat był jeszcze bardziej szary, choć niektórzy twierdzili, że był czerwony.

Moja mama mówi, że rodziła mnie pół godziny. Kilka minut po hejnale zobaczyła moją małą główkę, całą we krwi. Pół godziny. Męka. Pół męki? Aż wreszcie życie.

Ten listopadowy dzień, w którym przyszłam na świat był pochmurny i deszczowy. Taką posępną pogodę lubię najbardziej, i jak widać nie ma to wpływu na mój optymizm. Przez 18 lat, rok w rok, każdy 6.11. był pochmurny, a deszcz siąpił z nieba niemiłosiernie, aż w końcu - roku pańskiego 2008 i 2009, począwszy od pierwszego roku uzyskania pełnoletności - Słońce wzeszło nad moją głowę. W tym roku chmury znowu załkały, a wiatr zadął w twarz.



Wszystkiego najlepszego na przyszłość, życzę sama sobie - zawsze pamiętająca Ja.

Nineteen

Esperanto estas lingvo tauxga por cxio. Lingvo de espero. Lingvo de paco. Lingvo de amo.

Po trzech latach znowu usiadłam do języka esperanto. Zadanie podobno nie jest trudne: nauczyć się esperanto w rok. Podobno niektórzy zapaleńcy opanowują tę sztukę nawet w pół roku, co jeszcze bardziej mnie utrzymuje w chęci władania językiem nadziei, pokoju i miłości, oczywiście płynnie.
Dawno temu uczyłam się go przez bodajże dwa tygodnie. Ale przeszło w miłość do chińskiego. Ze względu na zbyt duże różnice w mandaryńskim i kantońskim poddałam się, równocześnie zgłębiając swą leksykę fińską. Poznałam dziewczynę z Finlandii, która uczyła mnie gramatyki i słów... Niestety zniknęła, a ja nie mogłam dalej uczyć się języka Kalevali, co poskutkowało dwuletnią przerwą, a w rezultacie z perspektywy dzisiejszego dnia - zapamiętaniem kilku słówek. Szło mi naprawdę nieźle. Bez problemu czytałam i rozumiałam tekst, gorzej mi szło (tzn. beznadziejnie) z mówieniem. Może dlatego, bo nie miałam do kogo mówić... W każdym bądź razie Lellu zniknęła; pojawiła się holenderka. Moja znajomość jakiegokolwiek niderlandzkiego skończyła się na "goedemorgen" i złożenia papierów na niderlandystykę.
Oczywiście, tych języków w moim życiu było bardzo dużo; liznęłam nieco tajskiego, szwedzkiego, norweskiego, islandzkiego, japońskiego, portugalskiego (oj miłość była wielka... nawet nauczyłam się hymnu Portugalii) itd. Oprócz tego posługuję się językiem niemieckim (9 lat nauki, w tym 3 lata w rozszerzeniu [tj. 10 godzin tygodniowo niemieckiego w tygodniu]) w stopniu podstawowym (niestety dużo pozapominałam przez trzyletnią przerwę), j.angielskim w stopniu komunikatywnym, bielge w piśmie i czytaniu, rozumiem czeski i słowacki bez jakiejkolwiek ich znajomości (od dziecka oglądam ichniejszą telewizję), no i studiuję filologię rosyjską (z bdb efektami).
Poliglotką nie jestem, ale języki obce są moją wielką pasją... mogłabym o tym pisać godzinami, ale czy jest sens?
Moja mama ma mi za złe, że zamiast się uczyć gramatyki j. rosyjskiego, ja wolę poczytać po hiszpańsku - co z tego, że i tak prawie nic nie rozumiem? Ale kiedyś nauczę się, chociażby w stopniu podstawowym chociaż części tych języków, które wymieniłam... Nie mam większej pasji, nic innego tak nie umiem. Wszyscy nauczyciele z uznaniem kiwają głowami - "masz zmysł filologiczny, nie zepsuj tego". Więc praktykuję go w różnych językach. I dobrze mi z tym.

Bez dwóch zdań.

P.S. Esperanto znaczy "niosący nadzieję" :) 



Eighteen

Cesc dziefcyny! Strasnie dzisiaj seplenie!
Chociaz nie usunęłam jesce ząbków, bo okazało się, ze na NFZ nie robią ekstrakcji (grrrr!!!!! a ja nie mam pieniędzy!), to jakos mi się tak język dziwnie układa...
Na scęście dziś nie jest tak źle z zębami. Wystarcyło pomodlić się do świętej Apolonii (Pola to wycepiste imię!) od zębów. Jest dobze. Do dentysty dopiero po wypłacie :( Cemu musę tak męcyć? Cy ktoś ukróci mych cierpień i zasponsoruje mi ciachu-ciach? Wątpię :D

Na poprawę humoru byłam dziś w "moim" lumpku i upatrzyłam małe co-nieco za 2 zł :)

bladoróżowa spódnica z h&m, wyprodukowana w Danii. Totalny hit!   
Dodatkowo zaopatrzyłam się w intensywnie morelową bluzeczkę na ramiączkach i biały - kolejny "babciny" sweterek. Taki rozpinany na białe guziczki z powycinanymi wzorkami na piersiach i kieszonkami. Lovely!
A i zielone rajstopy kupiłam za jedyne 10 zł z L.Eclercu :D



Bonus z niedzieli:
po prawej: ja w pracy z wielkim bólem zęba + ucha + węzła chłonnego podżuchwowego. Zresztą widać po minie.
po lewej: tajemniczy pracownik kina czekający ze zbiornikiem okularów na odbiór. W sali nr 9 aktualnie leci "Piła 7 3D" (nieoficjalna nazwa: "Piła 123 85D. Odrodzenie Sally Spectry), na której wiary aż nadto.

Seventeen

Cmentarz spowity lodowym oddechem Boga powitał mnie chłodno, wręcz zimno. Przechodząc przez kolejne uliczki i zakamarki, dostrzegałam zmęczone i smutne twarze ludzi. A podobno to święto jest pełne radości. Mimo wszystko, ja - wierząca, iż duchy są wśród nas - czułam przyjemną aurę. Byłam szczęśliwa, że mogę spotkać się z nieżyjącymi bliskimi w tak cudownym miejscu, jakim jest miejsce wiecznego spoczynku.
Im dalej szłam, tym bardziej grzało słońce, topiąc szron osadzający się na drzewach i grobach. Niedługo potem uśmiechnął się do mnie widok prawdziwej polskiej złotej jesieni.
Jeszcze wieczorem udam się na dwa mniejsze, starsze, bo kościelne cmentarzyska, które nota bene bardziej lubię, niż komunalne nekropolie. W ciemności znicze i lampiony wyglądają przecudownie... Światło, które niesie zalążek pokoju i nadziei na przyszłe lata.
Chcę żyć.

Zapytam tylko po cichu: czy pamięć pozostanie? I... na jak długo?

My obiazatelno wstrietimsa,
slyszysz mienia? Prosti...
Tam, kuda ja uchożu - wiesna.
Ja znaju: Ty smożesz mienia najti,
nie ostawajsa odna.
- "Vesna" - Dolphin.



Jakoś mi się ta piosenka kojarzy z odchodzeniem ze świata żywych.

P.S. Ok, ok - już jutro idę wyciachać te zęby. Już z bólu czasem nie mogę.