'

Nineteen

Esperanto estas lingvo tauxga por cxio. Lingvo de espero. Lingvo de paco. Lingvo de amo.

Po trzech latach znowu usiadłam do języka esperanto. Zadanie podobno nie jest trudne: nauczyć się esperanto w rok. Podobno niektórzy zapaleńcy opanowują tę sztukę nawet w pół roku, co jeszcze bardziej mnie utrzymuje w chęci władania językiem nadziei, pokoju i miłości, oczywiście płynnie.
Dawno temu uczyłam się go przez bodajże dwa tygodnie. Ale przeszło w miłość do chińskiego. Ze względu na zbyt duże różnice w mandaryńskim i kantońskim poddałam się, równocześnie zgłębiając swą leksykę fińską. Poznałam dziewczynę z Finlandii, która uczyła mnie gramatyki i słów... Niestety zniknęła, a ja nie mogłam dalej uczyć się języka Kalevali, co poskutkowało dwuletnią przerwą, a w rezultacie z perspektywy dzisiejszego dnia - zapamiętaniem kilku słówek. Szło mi naprawdę nieźle. Bez problemu czytałam i rozumiałam tekst, gorzej mi szło (tzn. beznadziejnie) z mówieniem. Może dlatego, bo nie miałam do kogo mówić... W każdym bądź razie Lellu zniknęła; pojawiła się holenderka. Moja znajomość jakiegokolwiek niderlandzkiego skończyła się na "goedemorgen" i złożenia papierów na niderlandystykę.
Oczywiście, tych języków w moim życiu było bardzo dużo; liznęłam nieco tajskiego, szwedzkiego, norweskiego, islandzkiego, japońskiego, portugalskiego (oj miłość była wielka... nawet nauczyłam się hymnu Portugalii) itd. Oprócz tego posługuję się językiem niemieckim (9 lat nauki, w tym 3 lata w rozszerzeniu [tj. 10 godzin tygodniowo niemieckiego w tygodniu]) w stopniu podstawowym (niestety dużo pozapominałam przez trzyletnią przerwę), j.angielskim w stopniu komunikatywnym, bielge w piśmie i czytaniu, rozumiem czeski i słowacki bez jakiejkolwiek ich znajomości (od dziecka oglądam ichniejszą telewizję), no i studiuję filologię rosyjską (z bdb efektami).
Poliglotką nie jestem, ale języki obce są moją wielką pasją... mogłabym o tym pisać godzinami, ale czy jest sens?
Moja mama ma mi za złe, że zamiast się uczyć gramatyki j. rosyjskiego, ja wolę poczytać po hiszpańsku - co z tego, że i tak prawie nic nie rozumiem? Ale kiedyś nauczę się, chociażby w stopniu podstawowym chociaż części tych języków, które wymieniłam... Nie mam większej pasji, nic innego tak nie umiem. Wszyscy nauczyciele z uznaniem kiwają głowami - "masz zmysł filologiczny, nie zepsuj tego". Więc praktykuję go w różnych językach. I dobrze mi z tym.

Bez dwóch zdań.

P.S. Esperanto znaczy "niosący nadzieję" :) 



1 komentarz:

  1. Ho ho ho, jakże się tu bogato od wpisów zrobiło!:P Sali Spectra to się już w wakacje odrodziła, a co do języków- może liźniesz jeszcze języka żabojadów?:P

    OdpowiedzUsuń

Kochani, serdecznie dziękuję Wam za odwiedziny! Każdy Wasz komentarz jest dla mnie bardzo ważny!

UWAGA: Na komentarze będę odpowiadała wyłącznie tutaj, chyba że ich autor poprosi mnie o odpowiedź w innym miejscu. Dziękuję :)