Cmentarz spowity lodowym oddechem Boga powitał mnie chłodno, wręcz zimno. Przechodząc przez kolejne uliczki i zakamarki, dostrzegałam zmęczone i smutne twarze ludzi. A podobno to święto jest pełne radości. Mimo wszystko, ja - wierząca, iż duchy są wśród nas - czułam przyjemną aurę. Byłam szczęśliwa, że mogę spotkać się z nieżyjącymi bliskimi w tak cudownym miejscu, jakim jest miejsce wiecznego spoczynku.
Im dalej szłam, tym bardziej grzało słońce, topiąc szron osadzający się na drzewach i grobach. Niedługo potem uśmiechnął się do mnie widok prawdziwej polskiej złotej jesieni.
Jeszcze wieczorem udam się na dwa mniejsze, starsze, bo kościelne cmentarzyska, które nota bene bardziej lubię, niż komunalne nekropolie. W ciemności znicze i lampiony wyglądają przecudownie... Światło, które niesie zalążek pokoju i nadziei na przyszłe lata.
Chcę żyć.
Zapytam tylko po cichu: czy pamięć pozostanie? I... na jak długo?
My obiazatelno wstrietimsa,
slyszysz mienia? Prosti...
Tam, kuda ja uchożu - wiesna.
Ja znaju: Ty smożesz mienia najti,
nie ostawajsa odna.
- "Vesna" - Dolphin.
Jakoś mi się ta piosenka kojarzy z odchodzeniem ze świata żywych.
P.S. Ok, ok - już jutro idę wyciachać te zęby. Już z bólu czasem nie mogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kochani, serdecznie dziękuję Wam za odwiedziny! Każdy Wasz komentarz jest dla mnie bardzo ważny!
UWAGA: Na komentarze będę odpowiadała wyłącznie tutaj, chyba że ich autor poprosi mnie o odpowiedź w innym miejscu. Dziękuję :)