'

One.

Mama weszła do pokoju z flakonem pełnym lilii. Takich pomarańczowych, wysokich. Patrzą się na mnie jak jakieś paranormalne. Trochę im się więdnie. Najładniejsze przychodzą na świat w czerwcu. Tak w ogóle to lubię lilie. Czasami tak sobie myślę, że gdybym mieszkała w UK, to chciałabym mieć na imię Lilly. Florentine. Albo Florence, jak tamta. To podkreślałoby bliskość z tym, co dla mnie ważne. Nigdy nie myślałam, że flora, kwiatki tak mi się podobają. Przecież to tylko kupa siana. Ale byłoby tak kwietnie. Świetnie.
A moja przyjaciółka marzy o zrobieniu sobie tatuażu. I nawet wybrała motyw kwiatowy. Czyż to nie cudowne?

Ładny nie? Jeszcze w tym miejscu. Sama bym sobie takie coś wydziergała, ale matka wywaliłaby mnie z domu. Może kiedyś - jeszcze trochę i będę sobą.
O, i naszła mnie chęć na czarne paznokcie. Proszę bardzo, mówisz-masz.

Tak w ogóle to leżę sobie chora; nikt się mną nie przejmuje; jestem nieszczęśliwe zakochana; mam chłopaka, który mimo swoich 25 lat jest niewyobrażalnie dziecinny; kocham go, ale nienawidzę; tęsknię za morzem i miłością, którą stamtąd przywiozłam, na którą zapadłam i leżę teraz w łóżku.
Mam 20 lat, a w listopadzie stuknie mi 21. Kocham świat i jestem tak szalona, żeby bez powodu móc być szczęśliwa. Mam na imię Agnieszka, ale mówcie mi "Florka".

1 komentarz:

  1. no, mmm, jaka Florka!
    Morze było super, a pewnie! Bardzo mnie się podobało! (nie mówi się mnie, tylko mi!)

    OdpowiedzUsuń

Kochani, serdecznie dziękuję Wam za odwiedziny! Każdy Wasz komentarz jest dla mnie bardzo ważny!

UWAGA: Na komentarze będę odpowiadała wyłącznie tutaj, chyba że ich autor poprosi mnie o odpowiedź w innym miejscu. Dziękuję :)