Aggghrr, 68 zdjęć i 2 filmiki poszłyyyyy... Pliki uszkodzone, skasowane przez system i tyle było. Rozmawiam właśnie z Łukaszem i nasza konkluzja jest jasna - co się przejmować, będziemy mieć jeszcze tyle okazji na powtórzenie do utrwalenia naszych wspólnych momentów. Pewnie, że tak! I będziemy mieć lepszy sprzęt. I natchnął mnie nadzieją, że będziemy podróżować jak Bartek i Silvia (http://bartpogoda.net/ & http://silviasencek.blogspot.com/) i tylko fotografować i poznawać nowe kultury, biorąc z życia, to co daje w czystej postaci. No! I super!!! [jaka ze mnie artystka się zrobiła, nie mogę się nadziwić!!!]
A propos, wczoraj w pracy narysowałam portret Ukochanego, w wersji chińskiego Shanga ("Shang wymiata"), który oto zamieszczam tu (kiepska jakość spowodowana brakiem skanera i złym oświetleniem w pokoju)
Jakoś i tak to inaczej wygląda na zdjęciu, niż na kartce, ale oks. Zdjęcie zniekształca bardzo. No, niechaj będzie.
Poza tym, Oko patrzy.
A piosenka na dziś to:
Ziggy Marley "Ain't no sunshine..."
Świetna wersja, uwielbiam ten głos... swoją drogą Bob Marley miał 'mocne geny', wszystkie jego dzieci są tak podobne i utalentowane - to wspaniałe^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kochani, serdecznie dziękuję Wam za odwiedziny! Każdy Wasz komentarz jest dla mnie bardzo ważny!
UWAGA: Na komentarze będę odpowiadała wyłącznie tutaj, chyba że ich autor poprosi mnie o odpowiedź w innym miejscu. Dziękuję :)