'

Fifty-one

Skończyłam pisać o sierpniu. W miesiącu tym nie należy mi zapominać także o weselu chrześnicy mojej mamy - Ewy. To po niej mam swoje drugie imię. W naszej rodzinie przyjęło się sądzić, że to po jej ślubie, czas na mnie ;p Jakby nie było stoję w "wiekowej" kolejce do żeniaczki xD
Niestety, póki co nie mam żadnego konkretnego zdjęcia z tego wydarzenia. Będzie zapewne update.

Czas na wrzesień - powrót do pracy i rzeczywistości. Szczerze mówiąc, nie bardzo pamiętam ten miesiąc. Wiem, że zaczęłam wtedy korzystać z tzw. "wymianek", tj. wymieniać produkt za produkt z ludźmi z fb.
Zyskałam okulary przeciwsłoneczne, lakiery do paznokci, koszulkę i świetny płaszcz w stylu Audrey Hepburn. Wszystko za naprawdę banalne i tanie rzeczy, typu żelki, kocia karma itp.

Październik był ładnym miesiącem, słonecznym i ciepłym. Można było oddawać się długim spacerom po parku. Prawdziwa złota, polska jesień.
No i po pięciu latach i pięciu miesiącach zakończyłam swoją przygodę z kinem CC. Prawnie przestałam być studentką, moja legitymacja wygasła i musiałam odejść. Było mi szkoda, przede wszystkim ludzi, których z całego serca polubiłam, ale dobrze, że się wreszcie stamtąd wyrwałam - w końcu, ile można. Do dziś odwiedzam moją pierwszą pracę i swoich byłych współpracowników. Mój chłopak jeszcze tam pracuje, dlatego (na szczęście) dalej otrzymuję darmowe wejścia na filmy ;p no i nikt się nie czepia mnie, gdy chodzę tu i ówdzie, nie pytając obsługi o pozwolenie^^ przynajmniej póki w firmie mam znajomych...




Listopad? Bezrobocie. I nasze urodziny! 6. listopada moje, 26. - Łukasza. W 2013 roku listopad był miesiącem imprez. Non-stop coś. Jedne urodziny, potem organizowałam 9.listopada wieczorek dla znajomych, 15. listopada swoją imprezę pożegnalną, a potem z Łukaszem świętowaliśmy jego jubileusz.












Grudzień, wiadomo. Przedświątecznie i miło. W ubiegłym roku, po raz pierwszy od 5 lat spędziłam je w domu, nie w pracy. Aż mi dziwnie i nudno było :) Ale jednak miło i magicznie.
Sylwester - zaiste wspaniały, przebierankowy. Ja byłam jakąś tam driadą, czy nimfą leśną. Inni totalnie zachwycili mnie i położyli na łopatki :D Dzień wcześniej z Łukaszem odwiedziliśmy moją przyjaciółkę Kasię i jej Tomka. Graliśmy w "Kolejkę". Jestem absolutnie zakochana w tej grze!!!







Zima nie przyszła wcale. Znaczy, nie taka typowa dla Polski. Nie ma nawet ciapy, ni szklanki (za czym jakoś specjalnie nie tęsknię i nie ubolewam ;p). Tę zimę nazwałabym raczej angielską. I wcale mi ona nie przeszkadza. Mogłoby już tak zostać. Naprawdę cieszę się, że nie odmarzają mi palce u stóp!

Czołem!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kochani, serdecznie dziękuję Wam za odwiedziny! Każdy Wasz komentarz jest dla mnie bardzo ważny!

UWAGA: Na komentarze będę odpowiadała wyłącznie tutaj, chyba że ich autor poprosi mnie o odpowiedź w innym miejscu. Dziękuję :)