Słoneczny dzień, wspomnień moment, zapach grudnia.
Listopad minął pod znakiem urodzin, wyjazdu, szkoły i pracy, a także pewnych problemów, że tak to ujmę.
Urodziny, poprzedzone parapetówką u mgr Jacka G., przyniosły wiele uciech, ale dały też do myślenia. Przyjaciele zorganizowali mi wspaniały prezent - wyjście do filharmonii. Tak się spodobało, że idziemy tam powtórnie już w najbliższą sobotę^^
Urodziny Łukasza spędziliśmy w Karpaczu, gdzie spędziliśmy wspaniałe chwile... Oj jakże!
No i kilka kłopotów po powrocie do zmęczonego Wrocławia. Ale daliśmy radę. Jak zawsze :)
A grudzień pod znakiem prezentów gwiazdkowych... Wkurzają mnie koszty wysyłki na allegro. Ale towary dobre.
I tyle. Szkoła mnie męczy. Muszę się uczyć. Znowu. To był pierwszy dzień odpoczynku od początku miesiąca...
Na tripie miałam przy sobie zorkę pięć, więc zrobiłam kilka zdjęć:
No.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kochani, serdecznie dziękuję Wam za odwiedziny! Każdy Wasz komentarz jest dla mnie bardzo ważny!
UWAGA: Na komentarze będę odpowiadała wyłącznie tutaj, chyba że ich autor poprosi mnie o odpowiedź w innym miejscu. Dziękuję :)